Smaki dzieciństwa. Dla mnie to
zalewajka mojej Babci. Wiele razy próbowałam odszukać ten smak,
jednak nie jest to prosta sprawa, chociaż zupa jest bardzo prosta.
Istnieje bowiem jakiś tajemniczy składnik, lub może kilka
szczegółów, które sprawiają, że tak trudno jest odnaleźć ten
smak. Może wynika to z faktu, że moja babcia gotowała na piecu
opalanym świerkowymi gałęziami, że ziemniaki miała swojskie,
wyjątkowe z ogródka, że doprawiała tą zupę śmietaną zebraną
z ręcznie dojonego mleka od krowy, która na imię miała Łysa.
Dziś po raz kolejny próbowałam odszukać ten smak. Prawie się
udało. Oczywiście ja czuję różnice bo wiem jak miało być, a
jak jest. A może tylko pamięć zawodzi. Różnica wynika także z
tego , że moja wersja jest wegańska. Jeśli ktoś chce skosztować,
to zachęcam do wypróbowania przepisu.
Zalewajka mojej Babci w wegańskiej
wersji
- 1 cebula
- 3-4 ząbki czosnku
- 3 duże ziemniaki
- łyżka oleju kokosowego
- łyżeczka kminku
- 5 kulek ziela angielskiego
- 3 liście laurowe
- sól, pieprz, majeranek, lubczyk do smaku
- 2 litry gorącej wody
- 150-200 ml jogurtu sojowego
- 100 ml soku z kiszonej kapusty lub łyżka octu
Cebulę i czosnek obrać i drobno
posiekać. Roztopić olej w garnku wrzucić cebule, kminek, liść i
ziele, chwilę smażyć, dodać czosnek, oprószyć solą, chwile
smażyć mieszając. Dodać obrane, pokrojone w kostkę ziemniaki.
Smażyć wszystko ok 7-10 minut stale mieszając. Wlać gorącą wodę
i gotować pod przykryciem aż ziemniaki będą miękkie. Jogurt
pomieszać z sokiem z kapusty, zahartować kilkoma łyżkami
gorącego wywaru i dodać do zupy. Doprawić solą, pieprzem,
majerankiem i lubczykiem do smaku.